Na stronach Audioteki znalazłem artykuł pt. "Słuchowisko a audiobook". Dość stary, ale chyba nie traci na aktualności. Autor operuje stereotypami i uproszczeniami.Pewnie dawno nie słuchał słuchowisk, bo kojarzą mu się z Matysiakami i W Jezioranach. Poza tym trochę mi namieszał w głowie. Bo gdzie kończy się książka audio (tak będę nazywać audiobook, bo to chyba jest bardziej po polsku), a gdzie zaczyna się słuchowisko. Za przykład podaje Victorię, która latem 2008 roku emitowana była w radiowej Trójce. Niby jest narrator (spełniony warunek książki audio), ale są też tam aktorzy, którzy odgrywają dziesiątki ról. Są też efekty dźwiękowe. A więc słuchowisko (?).
Sami poczytajcie. Ciekawe. Całość artykułu Słuchowisko a audiobook.
Sami poczytajcie. Ciekawe. Całość artykułu Słuchowisko a audiobook.
1 komentarz:
Czym byłoby zatem nagranie całości książki (cechy audiobooka) z podziałem na role, z muzyką i efektami dźwiękowymi (cechy słuchowiska)?
Teatr Radia
Prześlij komentarz