Strony

2015/09/28

Narysować słuchowisko?

Informacja Polskiego Radia.

Zapraszamy do lektury felietonu Janusza Łastowieckiego, w którym autor zastanawia się nad potrzebą wprowadzenia w terminologii medioznawczej definicji „komiksu radiowego”.

Radiowy komiks, czyli gondola Aschenbacha i popijanie Wermuta w wersji audio

Ostatnio przypominałem sobie serial Janickiego i Mularczyka. W jednym z odcinków „Domu” żona dozorcy, pani Popiołkowa, wychodzi na podwórze i woła: „Matysiaki już się zaczęli!”. Wszyscy szturmem do domów. Mieszkania w moment stawały się popaździernikowymi (1956), odwilżowymi teatrzykami. Złote czasy radia. Dziś nie do pomyślenia taki powrót. Słuchamy w aucie, w zakładowej przerwie, w łazience, podczas biegania. Odbiornik, wokół którego posadzić można było całą rodzinę zastępują słuchawki, poprzez które od uciekamy. Czasami od wszystkiego. Płynność zastępuje zrywanie. Stajemy się słuchaczami migawkowymi, zdolnymi w każdej chwili do zrzucenia słuchawek w połowie wypowiadanego w nich zdania. Stajemy się uczestnikami komiksu pod radiowym napięciem.

Zastanawiam się coraz bardziej, czy za kilka, kilkanaście lat w encyklopediach i podręcznikach medioznawstwa nie pojawi się definicja „komiksu radiowego”. O tej formule wspominał już kilkakrotnie Krzysztof Sielicki, kierownik literacki Teatru Polskiego Radia. Zapewne wpływ na to miały obserwacje rozgłośni zagranicznych, gdzie słuchowisko zdaje się przekraczać już wiele granic. Powrót do formuły teatru naturalnego, a także coraz większa hybrydyczność może za kilka lat wymagać zmian definicyjnych. Niestety, radio jest taką sferą, za którą szalenie trudno nadążyć słownikom i „handbookom”.

A więc komiks. Pamiętam, jak kilka lat temu moja znajoma, studentka wówczas Architektury, po wysłuchaniu „Pensjonatu” Darka Błaszczyka, powiedziała, że z chęcią narysuje to słuchowisko. Włączyła w praktykę to, co wielu z nas robi w wyobraźni – niezdolnej niestety do zachowania owych malunków na pliku. Sam Błaszczyk, każdą premierę radiową poprzedzą w internecie graficznym anonsem, który ma wprowadzić w atmosferę słuchowiska. Słuchowisko, dzięki takim wizualnym komunikatom, staje się wydarzeniem i nie ginie na przestrzeni ramówki.

Cały felieton w portalu Polskiego Radia.

1 komentarz:

Marzena Dobosz pisze...

No tak, teraz słuchamy radia najczęściej przy okazji czegoś, często też nie możemy słuchać słuchowisk i interesujących nas audycji w czasie emisji, bo mamy taki tryb życia i pracy, że mowy nie ma o żadnej regularności. A jeszcze część z tych audycji jest w nocy. Na szczęście niektóre są do odsłuchania na stronie, ale nie wszystkie niestety. I słuchowisk nie ma. Powtórek nie dają:( Radio nie chce jeszcze zaakceptować faktu, że media przyszłości będą się kończyć w internecie i jeśli tam czegoś nie będziemy mogli znaleźć, to nie będziemy tego chcieli...